2011/10/08

The Downtown




















































































































































































































































Ok, so here it is the Downtown of LA. The most fascinating part of the city, although some of you (looking at these photographs) might ask why? Well, I must admit, we don't have many touristy photos from LA as we didn't feel like taking any in places like Beverly Hills or at plasticky Sunset Boulevard with Burger King, McDonald's and Madame Tussaud. We couldn't believe when we saw the Kodak Theatre, it's just a mall with big car park where once a year they spread red carpet...
But the Downtown was real. It was dirty, complex, diverse in a way that on one street you had run down historic hotels (with 'interesting' tenants), cheap strip clubs, posh restaurants and yet another 'starchitect's' civic building, all in one place!
A lot of people, local, didn't even speak English, it's good to know Spanish there.
I must admit, there were moments when we were a bit scared, an average of one homeless person on every corner... we also saw a guy in Aston Martin there. We thought he was some producer who was looking for another film location perhaps?
Incredible place, if I may say so, no wonder it was a backdrop for many films, like our beloved Heat.
I'm actually listening to this while writing this, gets me in the mood ;)
Now, being in LA, we can kind of understand films like Crash or Falling Down...

OK, wiec oto jest, Downtown LA.
Najbardziej fascynujaca czesc miasta, chociaz niektorzy z Was moga (po obejrzeniu tych zdjec) zapytac dlaczego? No coz, musimy przyznac, ze nie mamy zbyt wielu turystycznych zdjec z tego miasta, no bo nie chcialo nam sie zbytnio dokumentowac Beverly Hills, albo plastikowego Sunset Boulevard z Burger Kingiem, McDonald's i Madame Tussaud. Nie moglismy uwierzyc widzac Kodak Theatre, ktory byl tak naprawde wielkim domem towarowym, gdzie co roku rozposcieraja czerwony dywan...
Za to Downtown bylo prawdziwe. Bylo brudne i bardzo zlozone, chociazby w takim sensie, ze na jednej ulicy byly na przyklad historyczne, zaniedbane hotele (z 'intrygujacymi' rezydentami), tanie kluby striptizerskie, drogie restauracje i kolejny budynek publiczny, zaporjektowany przez znane biuro architektoniczne, wszystko w jednym miejscu!
Wielu ludzi, miejscowych, nie mowilo nawet po angielsku, hiszpanski jest tam bardzo pomocny.
Musimy przyznac, ze byly momenty kiedy to czulismy sie dosc niepewnie, srednio jeden bezdomny na kazdym rogu... ale widzielismy tam tez pana w Astonie Martinie. Pomyslelismy, ze moze jest jakims producentem, szukajacym lokalizacji do filmu?
Niesamowite miejsce (nie wiem czy to slowo jest tu najlepsze..), dlatego tez bylo tlem dla wielu filmow, jak na przyklad uwielbiana przez nas "Goraczka". Wlasnie piszac to slucham tego, wprowadza mnie w odpowiedni nastroj ;)
Teraz, bedac juz w LA, rozumiemy lepiej filmy takie jak "Crash", czy tez "Upadek"...

3 comments:

  1. downtown trochę tak jak pamiętam z atlanty czy memphis. smutne i lekko odpychające, aczkolwiek fascynujące zarazem.

    ReplyDelete
  2. znam architekta-akademika, dla ktorego najwieksza fascynacja (poza pociagami i tramwajami), jest downtow Detroit;-)

    ReplyDelete