2011/10/10

Fabulous Las Vegas






































a Strip of cheap plastic, all "glittery" and "shiny"surrounded by cheap and not-glittery-at-all neighbourhoods and hot desert.
without the ability to count cards we did not make a fortune but we got some feel of the night life.
some classic neons were pretty cool at night (but only then) and the Bellagio giant fountain was terrific (dancing to Sinatra's Fly Me to the Moon)!
all a bit schizophrenic as you drive along the Strip and you have Paris on one side, Venice on the other, further down New York and pyramids etc...  that's why the day that was planned entirely for Vegas we spent mostly outside: in one really interesting place, a boxing gym (recommended by the trustworthy Wallpaper) and in Hoover Dam but more about this in our next posts!
so, must say Vegas to us is a place you see once and never come back again ;)
when we were leaving our hotel, we got to a lift with our bags and dozen of other people and this old American lady asked us: "are you leaving?", I said "yes" and she replied "it's hard to leave this place, isn't it?". well, I didn't know what to say to that as I didn't want to upset her.... ;)

Strip (glowna ulica miasta) taniego plastiku, "blyszczacego" i "polyskujacego" otoczona wcale nie blyszczacymi, tanimi przedmiesciami i goraca pustynia.
nie posiadajac umiejetnosci liczenia kart, nie zbilismy fortuny, ale poczulismy troche tamtejszego zycia nocnego. niektore klasyczne neony byly imponujace noca (ale tylko noca), a gigantyczna fontanna Bellagio cudowna (tanczac do "Fly Me to the Moon" Sinatry).
po jednej stronie Wenecja i Paryz, po drugiej Nowy Jork i piramidy, istna schizofrenia... wiec nasz dzien, ktory planowalismy spedzic w miescie, spozytkowalismy glownie poza nim: ogladajac jedno fascynujace miejsce, bokserska silownie (polecona przez niezawodnego Wallpapera) i zapore Hoovera, ale o tym w kolejnych wpisach.
tak wiec Vegas dla nas to miejsce, ktore mozna zobaczyc raz i wiecej no niego nie wracac.
wiec, kiedy opuszczajac hotel, jedna starsza Amerykanka wspolczula nam slowami: "ciezko opuszczac to miasto, prawda?", nie bardzo wiedzielismy co powiedziec...:-)

2 comments:

  1. dwa dolne zdjęcia - bardzo, bardzo na tak
    drugie od dołu - jakaś pustka, bałagan, "niesłuszność" przestrzeni, gdy widzę tą samotną wieżę przez poplątane kable
    pierwsze od dołu - cudny krajobraz urbanistyczny, niesamowicie równomierna wielowarstwowość, przy czym żadna z warstw się nie wybija ponad inne. żadnych dramatycznych wierzchołków gór, nie mieszczących się w kadrze wieżowców

    ReplyDelete
  2. no tak, to miasto jest wlasnie pelne absurdy i kontrastow ;) nawet bardziej niz sie czlowiek spodziewa...

    ReplyDelete