2013/07/22

Wales-Mountains-Sea



last weekend was the best weekend we've had as a family!

Saturday - Adam's birthday party. some dear friends couldn't come due to health problems. we missed them dearly but we will see them soon!

in the evening we decided to go to Wales. that was all a bit crazy as we packed few things and went (after Adam's bed time).





we arrived in Llanberis Pass before midnight. M put up our tent and bivvy bag, and set up our one night camp. Adam didn't even wake up when we carried him to his home for the night.
it was a bit windy, hence noisy in the tent so we didn't get much sleep, except for Adam, who woke up at 6.30 all happy being where he was :)


from there we went to have some breakfast at Pete's Eats, famous place.






with our stomachs fool, we drove to Morfa Nefyn where we found a perfect beach!!!
Adam got wet in the sea (first time in his life!), of course ate some sand and helped me build our first sand castles.






in the afternoon we drove back home but it wasn't an easy journey. the heat and too many adventures made it really hard for Adam to sit for sooo long in the car...

we got home early evening, all happy, tanned and with sand in our hair.

so you can see, it was a perfect weekend and a beautiful end to this FIRST BIRTHDAY week :)


ostatni weekend byl najlepszym weekendem jaki mielismy jako rodzina!

Sobota - urodziny Adasia. niektorzy z naszych przyjaciol nie mogli z nami byc, niestey z powodow zdrowotnych, ale mamy nadzieje, ze juz niedlugo sie z nimi zobaczymy!

wieczorem postanowilismy pojechac do Walii. byla to bardzo spontaniczna decyzja i w wariackim tempie spakowalismy sie i pojechalismy (po kapieli i butelce z mlekiem).

przyjechalismy do Llanberis Pass przed polnoca. M rozlozyl namiot i bivvy bag, zakladajac tym samym nasz maly oboz. Adas sie nawet nie obudzil jak go przenosilismy z samochodu.
bylo dosyc wietrznie, a co za tym idzie, dosc glosno w namiocie, wiec nie za bardzo sie wyspalismy. Adas za to obudzil sie o 6.30, caly w skowronkach. chyba podobalo mu sie nowe miejsce i biwakowanie :)

stamtad pojechalismy do Pete's Eats na sniadanie. warto wspomniec, ze jest to dosc znane miejsce.

z pelnymi zoladkami, udalismy sie do Morfa Nefyn, gdzie znalezlismy idealna plaze!!!
Adas pomoczyl sie w morzu (to byl jego pierwszy raz!), oczywiscie zjadl troche piasku i pomagal mi stawiac babki z piasku.

po poludniu wyruszylismy w powrotna droge do domu, ktora to byla juz troche ciezsza. upal i liczne przygody nie pozwolily Adasiowi na, jak to do tej pory bylo, spokojne siedzenie w samochodzie...

wrocilismy do domu wczesnym wieczorem, szczesliwi, opaleni i z piaskiem we wlosach.

tak wiec byl to cudowny weekend i piekne zakonczenie PIERWSZO-URODZINOWEGO tygodnia :)

2 comments:

  1. Ale super wyprawa!!! Gratuacje. Tak sobie mysle ze wybranie sie w nasza piątkę byłoby trochę trudniejsze ;) wraz ze wzrostem liczby uczestników mobilnosc spada, ale spróbujemy kiedys. Nie ma to jak sie obudzic w pieknych okolicznosciach przyrody. Kilka razy w Polsce wybrałem się z chłopakami tak że spalismy w samochodzie, w Srebrnej Górze i w górach Sowich. Super było. Pozdrawiamy. MBJLM

    ReplyDelete
  2. no wlasnie, podczas Waszego tu czasu musimy sie raze mwybrac na taka wyprawe!! nie mowiac juz o spotkaniu...

    ReplyDelete